6 października 2003 02:13
Unia - wspólne dobro
Źródło: onet.pl
Groźba fiaska konstytucji UE PAP, JP /2003-10-05 11:35:00
Niemiecki rząd
grozi - według niemieckiego tygodnika "Der Spiegel" -
doprowadzeniem do fiaska obrad nad nową konstytucją europejską,
jeżeli 25 krajów nie dojdzie do porozumienia w kwestii zmiany
systemu głosowania w europejskiej Radzie Ministrów.
Powołując
się na opinię kanclerza Gerharda Schroedera, niemiecki magazyn podał
w niedzielę, że jeżeli Hiszpania i Polska będą chciały podczas
konferencji międzyrządowej zachować "partout"
(bezwarunkowo) swoje stanowisko, Niemcy pozostaną również
"twarde jak kość".
Warszawa i Madryt domagają się
utrzymania w mocy ustalonego w 2000 r. w Nicei systemu głosowania,
przyznającego obu krajom tylko dwa głosy mniej niż największym krajom
Unii - m.in. Niemcom i Francji. Berlin dąży natomiast do przyjęcia
propozycji Konwentu Europejskiego, który znacznie wzmocnił
rolę krajów o dużej liczbie ludności w podejmowaniu
zapadających większością głosów decyzji.
Jak dowiedział
się "Spiegel", w niemieckim ministerstwie spraw
zagranicznych krąży pogląd, iż podczas końcowej rundy rozmów w
grudniu br. należy w razie konieczności wstrzymać prace nad całą
konstytucją.
Szefowie rządów oraz ministrowie spraw
zagranicznych 15 obecnych oraz 10 przyszłych państw Unii Europejskiej
rozpoczęli w sobotę w Rzymie konferencję na temat ostatecznego
kształtu Traktatu Konstytucyjnego. Uczestnicy obrad zapowiedzieli, że
będą dążyć do przyjęcia konstytucji przed końcem bieżącego roku.
Mój komentarz
Na wstępie proponuję lekturę rozdziału Uzasadnia ten, kto chce zmian. Zawarte tam uwagi na temat zasad prowadzenia rozmów wyjaśniają napięcie powstałe wokół sprawy pracy nad konstytucją UE.
Okaże się jasne, że Francja i Niemcy usiłują wywierać naciski dla zapewnienia sobie korzystnych z pewnością dla siebie zmian. Polska i Hiszpania z kolei uważają za korzystny dla siebie stan obecny, czyli zasady głosowania uzgodnione w Nicei. Nie ma w tym nic dziwnego.
Obowiązkiem Francji i Niemiec jest uzasadnianie zmian , kórych były inicjatorami, a które zostały zaproponowane przez Konwent.
To na nich spoczywa ciężar dowodzenia tego, że proponowane zmiany będą dobre dla wszystkich. Muszą także dopuścić do siebie myśl, że nie uda im się przekonać unijnych partnerów, oraz że wtedy nie będzie to oznaczać porażki negocjacji ale z pewnością będzie oznaczać , że popełnili błąd wyznaczając sobie taki kierunek zmian.
Tylko zachowanie takiego porządku działań zapewni właściwą atmosferę i stanie się dobrym krokiem w rozwoju Unii.
Wyjaśnienia cd.
Dążenie Francji i Niemiec do uzyskania przewagi w ilości głosów jest pragnieniem zapewnienia sobie pewności wpływów na podejmowanie decyzji w Unii. Uważam , że jest to błędnie postawiony cel, który jednocześnie narusza równowagę wenwątrz Unii. Unia musi pielęgnować wewnątrz siebie reguły partnerskiego współżycia między państwami, by nie pojawiły się w niej tendencje odśrodkowe.
Argumentowanie za nowymi pomysłami musi się więc wiązać z zamiarem poprawy pozycji wszystkich a nie tylko wybranych. Jeśli pomysłów nie poprzedza zamiar powiększenia wspólnego dobra, wtedy w argumentacji niezawodnie się to ujawni i nie będzie można mieć pretensji do partnerów, że pomysły odrzucą.
I nie będzie to porażka wynikła ze słabości argumentacji. Będzie to porażka wynikła z wytyczenia sobie niechwalebnego celu, a takim jest cel mający na uwadze tylko własne korzyści.